sobota, 19 stycznia 2013

Koleją nad Morze Żółte 2009. Cześć 8. Pekin.

Pekin (北京).

Do stolicy Chin dotarliśmy po południu. W przejściu podziemnym na dworcu (北京站) dosłownie wchłonął nas tłum ludzi wychodzących z innych peronów. Poczuliśmy wtedy, że znajdujemy się w kraju, gdzie mieszka ponad miliard ludzi. Po wyjściu z olbrzymiego budynku byliśmy kompletnie zdezorientowani i nie mieliśmy pojęcia, w którą stronę iść. Do tego jak na złość, co chwila podchodziła do nas jakaś osoba i natrętnie oferowała podwiezienie taksówką do hotelu trzymając w ręku podniszczone foldery. Po jakimś czasie zorientowaliśmy się, w którym kierunku podążać, aby dojść do hostelu „Jade”. Droga nie była zbyt łatwa tym bardziej, ze zaczął padać ulewny deszcz. Idąc monumentalną arterią miałem wrażenie, że wchodzimy w sam środek czarnej chmury. Byliśmy cali mokrzy zarówno od potu jak i padającego deszczu. Po drodze zahaczyliśmy o bank, gdzie wymieniliśmy Euro i Dolary na lokalną walutę – Juany. Po długiej wędrówce dotarliśmy w końcu na miejsce i po zakwaterowaniu i odpoczynku poszliśmy zwiedzać miasto. 

Wiecie jak wygląda Pekin? To spróbujcie sobie wyobrazić, ze jesteście w środku wielkiego roju pszczół lub mrowiska. Mieszka tutaj około 15 milionów ludzi. Latem miasto tonie w wyziewach z barów, spalinach i smrodzie z kanalizacji. Ciężko jest tutaj oddychać, gdyż wszędzie panuje tropikalny zaduch połączony z wielkomiejskim smogiem. Ci z Was, którzy mieli okazję być tutaj latem na pewno o tym wiedzą. Klimatyzacja zainstalowana jest praktycznie we wszystkich budynkach, samochodach i autobusach. Czasami bywa ona tu wręcz czymś zbawiennym. Ogólnego obrazu metropolii dopełniają jeszcze monumentalne biurowce, luksusowe centra handlowe i hotele. Kolorowe reklamy i neony obecne są tutaj na każdej dużej ulicy tak, ze latarnie są całkowicie zbędne. Trochę inaczej wyglądają tzw. Hutongi. Są to wąskie, uliczki z dużą ilością barów, restauracyjek, pralni i sklepików. Są to miejsca urokliwe i bardziej znośne od dużych deptaków i arterii. Można powiedzieć, że panuje tam typowo tradycyjny chiński klimat.

Wizytówka Hostelu "Jade" w którym mieszkaliśmy na początku pobytu w Pekinie.

Pokwitowanie z hostelu "Saga" do którego przenieśliśmy się ze względu na niższą cenę.
 Bilety komunikacji miejskiej w Pekinie.

Pokwitowanie z urzędu pocztowego za rozmowę telefoniczną z Polską.

Podaj swoją ostatnią cenę

Jeszcze w dniu przyjazdu, wieczorem poszliśmy na Plac Tiananmen (天安门广场). Wejście na centralną jego część było jednak ogrodzone metalowymi barierkami, za którymi stał kordon policji. Dowiedzieliśmy się, że tak jest co wieczór, gdy następuje wciągnięcie flagi na maszt. Postanowiliśmy więc przyjść następnego dnia. Niespodziewanie podszedł do nas młodzieniec mówiący dość dobrze po angielsku podający się za studenta sztuki. Namawiał on nas na obejrzenie wystawy jego prac malarskich. Po wejściu do galerii zaczął nalegać na kupno którejś z nich stosując miejscowy chwyt pod nazwą „podaj swoją ostatnią cenę”. Pomimo, że prace, które prezentował były dość piękne, nie miałem zamiaru kupować niczego głównie ze względu na ograniczone środki. Karol jednak skusił się na namalowane na płótnie obrazy przedstawiające cztery pory roku oraz na wachlarz. Takie osoby spotykaliśmy jeszcze z resztą kilka razy, ale już nie dawaliśmy się namówić na kupno czegokolwiek. W Chinach prawie każda oznaka uprzejmości wobec człowieka będącego przybyszem z innego kraju/kontynentu niesie za sobą chęć zarobku. Każda wizyta w jakimkolwiek sklepie lub na bazarze to ryzyko spotkania z natrętnymi tubylcami wciskającymi byle co każdemu, kto nie wygląda na Chińczyka. Człowiek prawie nieustannie atakowany jest przez naganiaczy, którzy oferują różne usługi i produkty po zawyżonych cenach. Niektórzy z nich są namolni do tego stopnia, ze potrafią szarpać za ubranie i natrętnie krzyczeć. Musze jeszcze koniecznie dodać, że dodatkowym utrudnieniem jest to, że mało kto zna tutaj jakikolwiek język poza chińskim oraz to, że prawie wszystkie napisy są tu złożone z tzw. chińskich krzaczków. Łacińskie inskrypcje pojawiają się tylko w nazwach ulic lub miejscowości co i tak jest dużym ułatwieniem.


Pekin. Główny dworzec kolejowy.
Pekin, Plac Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen, 天安门广场) wieczorem.
Wieczorny Pekin. Uliczka z barami obok Wangfujing Dajie (王府井大街!)
Wangfujing Dajie (王府井大街!) - jeden z głównych deptaków miasta.

Architektura centrum miasta składa się w większości z tego typu budynków.

Mao i cztery miliony rowerów

Kolejnego dnia po przyjeździe poszliśmy na miasto rozpoczynając wycieczkę ponownie od Placu Tiananmen (天安门广场). Zrobiliśmy sobie zdjęcia pod portretem z podobizną przewodniczącego Mao, który z góry dobrodusznie spogląda na odwiedzających. Po drugiej stronie placu usytuowane jest mauzoleum wodza rewolucji, gdzie leży zmumifikowany we własnej osobie. Swoją drogą to musi się on raz na jakiś czas przewracać w tym mauzoleum, gdy widzi jak banknoty z jego wizerunkiem stały się podstawowym narzędziem chińskiego kapitalizmu, bo komunizm jest tu obecny tylko na symbolach. Tak w ogóle Mao cieszy się tu olbrzymim kultem. Jego wizerunki można zobaczyć w wielu miejscach, nawet w kafejce internetowej w hostelu. 
  
Po odstaniu w długiej kolejce do kasy, w temperaturze przekraczającej 35 stopni ciepła dostaliśmy się w końcu do Zakazanego Miasta (故宫). Stanowi je zespół starożytnych budowli, zbudowanych na terenie Wewnętrznego Miasta za panowania dynastii Ming. Otoczone murem obronnym i fosą mury, zdobią wieże przykryte wielopiętrowymi dachami pokrytymi żółtą dachówką. Przyznać trzeba, że architektura Zakazanego Miasta robi ogromne wrażenie. Duża ilość ludzi i wysoka temperatura skutecznie jednak zniechęciły nas do dłuższych spacerów połączonych z podziwianiem sztuki Państwa Środka. Właściwie to przymiotnik "ludowe" w nazwie państwa odnosi się chyba do ilości ludzi tutaj zamieszkujących.;)

W Pekinie jest podobno około 4 milionów rowerów wiec pewnego dnia postanowiłem pożyczyć jeden z nich w wypożyczalni, aby przekonać się jak się jeździ po mieście. Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Musze stwierdzić, że pomimo pozornego chaosu na ulicach na rowerze jeździ się dość płynnie. Należy, co prawda bardzo uważać na zajeżdżające drogę inne pojazdy, ale w porównaniu z „gimnastyką” w Warszawie jazda w stolicy Chin jest wręcz frajdą. Chińczycy mają z resztą niezłą wenę twórczą, jeśli chodzi o pojazdy jednokołowe i ich pochodne. Oprócz klasycznych rowerów można spotkać tutaj wiele rodzajów rikszy, motorowerów zwykłych i napędzanych prądem z akumulatora. Jeżdżą również riksze z kabinami. Równie długa jest lista rzeczy, które przewożą na swoich wehikułach tubylcy. Od materacy po różne rupiecie, złom, stare garnki, opony a na butlach z gazem skończywszy. Generalnie ruch uliczny jest tutaj również czymś, co dla przeciętnego Europejczyka, jest rzeczą niepojęta. Wszyscy jeżdżą we wszystkich kierunkach bez żadnych reguł. Autokary, autobusy, samochody, motorowery zajmują praktycznie każdy skrawek miejskiej przestrzeni. Czasami ciężko jest przejść po chodniku i bardzo przydatne są łokcie.
 
Plac Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen, 天安门广场)
Wejście do Zakazanego Miasta i portret Mao Tse Tunga
 
Bilet wstępu do Zakazanego Miasta.
 
Zakazane Miasto.(故宫) dosł. „Starożytny Pałac” – dawny pałac cesarski dynastii Ming i Qing, znajdujący się w centrum Pekinu. W 1987 roku obiekt został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wejście do Parku Jingshan ((景山公园, 景山公園)
 

 Bilet wstępu do Parku Jingshan
Widok ze wzgórza parkowego na Zakazane Miasto.
Nan Chi Zi Da Jie (38号) 

 Kościół na Wangfujing Dajie (王府井大街!)
 W jednym z pekińskich Hutongów.
Jeden z hutongów niedaleko głównego dworca kolejowego. Zdjęcie zrobione telefonem komórkowym.
Na największych nawet arteriach znajdują się wydzielone pasy dla rowerów. W samym Pekinie jest ich około 4 milionów.
 
Miasteczko olimpijskie

Podczas pobytu w Pekinie nie mogło obejść się bez wizyty w miasteczku olimpijskim. Trzeba przyznać, że ChRL włożyła dużo wysiłku w budowę infrastruktury służącej igrzyskom. Na pierwszy rzut oka widać rozmach inwestycji, odnosi się jednak nieodparte wrażenie, że wszystko zostało zrobione na pokaz. Wrażenie to potęguje myśl, że te wszystkie cuda architektury pobudowano w kraju, gdzie regularnie łamane są prawa człowieka, istnieją obozy pracy a kara śmierci wykonywana jest również za małe, jak na europejskie standardy przewinienia. Daje też znać o sobie znać cenzura. Wiele stron w internecie jest zablokowanych np. Youtube lub Facebook. 
 
W pociągach linii metra prowadzącej do miasteczka olimpijskiego (zbudowanej specjalnie na okoliczność olimpiady) zainstalowane są telebimy. Wyświetlane są na nich filmy ukazujące Chiny jako niezwykle szczęśliwy kraj z niezwykle szczęśliwymi ludźmi. Puszczane są również przeboje znane z igrzysk olimpijskich w 2008 roku.

 Północ Pekinu. W pobliżu znajduje się Centrum Olimpijskie.

 Stacja metra Przesiadka na linię nr. 8 prowadzącą do Centrum Olimpijskiego.

Linia metra nr. 8 zbudowana z okazji Olimpiady w roku 2008. Obecnie wozi głównie...powietrze.
Stadion Olimpijski
Głowna aleja Centrum Olimpijskiego. 
Yi He Yuan (頤和園, 颐和园) czyli Pałac Letni z otaczającym parkiem.
Pałac Letni (简体字)
Pekin widziany ze wzgórza Pałacu Letniego.

 Ogród Pałacu letniego. Trochę tam zabłądziliśmy.
Ja i mój pekiński wehikuł. W mieście znajdują się liczne wypożyczalnie rowerów, gdzie w zależności od długości czasu można wynająć jednoślad. Jazda po mieście jest niezłą przygodą. Należy uważać na jeżdżące bez żadnych reguł pojazdy:) Czerwone światło tu praktycznie nie istnieje tak samo jak zielone :)
W Pekinie można napotkać wiele podobnych pojazdów. Riksze przybierają różne formy i wożą bardzo różne rzeczy. Ten pan ze swoim wehikułem to chyba obwoźny sklepik z oponami.
Lokomotywa elektryczna typu SS9.

Lokomotywa spalinowa DF4-4259
Pociągi dużych prędkości są jednym z podstawowych środków transportu w Chinach. Na zdjęciu pociąg CRH.
 Jeszcze raz metro. Układ peronów na niektórych stacjach przypomina metro warszawskie.
Pociąg metra linii nr. 2 (obwodowej).

W następnej części Shanhaiguan, Morze Żółte i powrót do Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz