Oto
pierwsza część relacji z podróży koleją nad Morze Żółte,
która miała miejsce latem 2009 roku. Podzielony na części tekst składa się w dużej
mierze z fragmentów maili, które wysyłałem do przyjaciół
podczas całej wyprawy. Myślę, więc, że będzie to coś w rodzaju
„dziennika z podróży”. Oczywiście nie sposób napisać o wszystkim co wydarzyło się w czasie tych pięciu tygodni. Nie sposób opisać wszystkich przygód i poczynionych obserwacji, jakie dane było mi doświadczyć
podczas całej wyprawy. Podejrzewam zresztą, że byłoby to zbyt
długie i nużące dla potencjalnego czytelnika. Relacja w nieco
skróconej formie okazała się na lamach 10 numeru zine'a
„Liberation”.
Towarzysze
podróży i załatwianie formalności
Gdy
jedzie się w tak długą podróż najważniejsze jest znalezienie
odpowiedniego kompana (kompanów) podróży. Muszę przyznać, ze
byłem w tym nieźle zdeterminowany, gdyż bardzo zależało mi na
podroży Koleją Transsyberyjską. Moja determinacja była tym
większa, że 3 lata wcześniej miałem ku temu okazję, której nie
wykorzystałem. Tym razem zdawałem sobie sprawę z tego, że jeżeli nie odbędę tej podróży teraz, to już może nie być ku temu okazji. Byłem gotowy pojechać nawet sam. Sytuacja sprzyjała wyjazdowi – straciłem pracę ale miałem odłożone
pieniądze, do tego zbliżały się wakacje. Nikt z moich znajomych
akurat nie mógł jechać, postanowiłem więc poszukać towarzyszy
podróży przez internet. Po spotkaniach z kilkoma osobami i wymianie
korespondencji w końcu znalazłem Karola ze
Szczecina. Ustaliliśmy, że spotkamy się w Moskwie - Karol miał
przylecieć z Berlina na lotnisko Wnukowo, ja miałem przyjechać pociągiem z
Warszawy na Dworzec Białoruski. Nocleg w stolicy Rosji załatwiłem
poprzez kontakt z osobami z Hospitality Club. Dla niezorientowanych –
jest to strona internetowa, gdzie można założyć profil i
wymieniać się kontaktami z osobami z całego świata. Tak się
złożyło, ze kilka tygodni przed wyjazdem gościła w Warszawie
dziewczyna z Moskwy – Natalia. Przyleciała ona specjalnie na
koncert Depeche Mode, który został odwołany więc skontaktowała
się ze mną z pytaniem czy mogę Ją oprowadzić po mieście i w ten sposób
poznaliśmy się. Za pośrednictwem tej samej strony internetowej
poznałem zresztą też Karola.
Nie sposób oczywiście nie napisać o załatwianiu wszystkich formalności
czyli wiz, ubezpieczeń i biletów. Jedyną dostępną dla mnie opcją
było uzyskanie wizy turystycznej. Można ją dostać jedynie poprzez
biuro pośrednictwa turystycznego, które pobiera prowizję, ale załatwia wszystko – również wouczer i obowiązkowe
ubezpieczenie. W ambasadzie Rosji
można uzyskać wizę "odwiedzinową" ale tylko po okazaniu zaproszenia
od osoby, której chce się złożyć wizytę, co wiąże się z dużymi
biurokratycznymi formalnościami. Do przejazdu przez terytorium
Białorusi potrzebna jest wiza tranzytowa, którą można załatwić
zarówno w ambasadzie jak i przez agencję turystyczną. Z braku czasu wybrałem
opcję drugą.
Każdy
obcokrajowiec wjeżdżający do Rosji zobowiązany jest zameldować
się w ciągu 3 dni roboczych od momentu przekroczenia granicy. W tym
celu przy wjeździe otrzymuje się kartę migracyjną w której
wpisuje się m.in. cel podróży i miejsce docelowe w którym należy
dokonać meldunku. W przypadku wizy turystycznej registrację (tak po rosyjsku nazywa się meldunek) należy
załatwić w hotelu. Niedopełnienie tego biurokratycznego obowiązku
może wiązać się z wysoką grzywną i deportacją. Pamiętać należy, że nie wszystkie hotele uprawnione są do przyjmowania i meldowania
obcokrajowców, dotyczy to zwłaszcza tańszych obiektów noclegowych w dużych
miastach. W Irkucku nocowaliśmy w hotelu „Vostok – Zapad”
gdzie nie mieliśmy z tym problemu. Jest to miejsce które generalnie mogę polecić. Karta migracyjna wypełniona na białoruskiej granicy w Brześciu
obowiązuje również na terytorium Rosji. Na granicy białorusko -
rosyjskiej zazwyczaj nie ma kontroli celno – paszportowej a straż
graniczna w Brześciu stawia pieczątkę wjazdu zarówno na wizie
białoruskiej (tranzytowej) jak i rosyjskiej.
Wiza białoruska tranzytowa.
Wiza rosyjska
Wizę
mongolską załatwiłem bezpośrednio w ambasadzie tego kraju w
Warszawie. Większym problemem okazała się wiza chińska, gdyż
okazało się, ze w Warszawie kosztuje ona 220 zł. Przy składaniu
wniosku wizowego należy dodatkowo przedstawić rezerwację lotniczą
„tam i z powrotem” a także rezerwację z hotelu. Postanowiłem nie
załatwiać wizy chińskiej w Warszawie, lecz w Ułan Bator, co
okazało się rozsądnym posunięciem, ale o tym później. Obowiązek
meldunku w Mongolii następuje po 30 dniach pobytu, w Chinach
meldunek załatwiany jest na bieżąco wraz z zakwaterowaniem w
hotelu lub hostelu. Podobnie jak w Rosji nie wszystkie hotele mają
prawo przyjmować gości zagranicznych, dotyczy to zwłaszcza
prowincji o czym również będzie później.
Duplikat (aneks?) do wizy mongolskiej.
Niełatwą sprawą było zdobycie biletów na pociąg Moskwa – Irkuck.
W Rosji bilety na dalekie trasy rozchodzą się błyskawicznie. Na stronie Kolei Rosyjskich RŻD na bieżąco umieszczane
są informacje dotyczące pociągów oraz ilości dostępnych miejsc, co jest dużym udogodnieniem dla pasażera.
Nie miałem możliwości zrobienia międzynarodowego przelewu pieniężnego, więc
bilety dla siebie i Karola załatwiłem w Polsce przez agencję
pośrednictwa. Druk zamówienia z kodem otrzymałem drogą mailową. W automacie na Dworcu Kazańskim z pomocą Natalii zamieniłem
go na bilet.
Druk zamówienia biletu Moskwa - Irkuck.
Bilet Moskwa - Irkuck wydrukowany w automacie.
Przygotowanie do wyjazdu było wielką nerwówką i pilnowaniem aby
wszystko było dopięte na ostatni guzik, wszystkie formalności
załatwione zgodnie z procedurami, aby żaden
pogranicznik/celnik/milicjant/urzędnik nie przyczepił się do
żadnego szczegółu i nie wlepił kary/aresztu lub deportował z
„wilczym biletem”. W podróż wziąłem
ze sobą nawet papierową teczkę aby skrupulatnie gromadzić
wszystkie dokumenty: ubezpieczenia, bilety i meldunki:)
Wszystkie
przydatne informacje (stan na rok 2009), przedstawione są na końcu całej relacji.
Warszawa
- Brześć (Брэст, Брест)
Podróż zaczęła się w Warszawie o godzinie 6 rano po
nieprzespanej w zasadzie nocy.. Czekając na
pociąg Szczecin – Terespol na dworcu Zachodnim w mojej głowie tkwiła jedynie
świadomość, ze przede mną wyprawa życia a peron na którym
siedziałem jest punktem początkowym długiej, kolejowej
przygody. Pociąg przyjechał o czasie. Wsiadłem do wagonu, którym
dojechałem do... Dworca Wschodniego. Okazało się, ze kilka
ostatnich wagonów z Zielonej Góry kończyło bieg na stacji
Warszawa Wschodnia. Marzenie o pustym przedziale prysnęło. Do
Terespola jechały tylko 3 wagony w których było spore obłożenie. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca w przedziale
postanowiłem, ze te 200 km z okładem spędzę na korytarzu. Po jakimś czasie pojawił się konduktor pytając „Dokąd pan jedzie?”. Po usłyszeniu odpowiedzi, że do Terespola, wkrótce znalazło się dla mnie miejsce w przedziale.
Bilet Warszawa - Terespol
Terespol. Dwie godziny czekania i w końcu załadunek do przygranicznego pociągu do Brześcia. Kontrola paszportowo – celna
po obu stronach granicy przebiegła bez problemów. Jak już wspomniałem na granicy białorusko – rosyjskiej nie ma kontroli, tak
więc zarówno karta migracyjna jak i pieczątka w paszporcie wbita
przez białoruską straż graniczną ważne są również na
terytorium Rosji. Na dworcu w Brześciu czekała mnie wizyta w
kantorze. Trudno zorientować się ile pieniędzy trzeba wymienić,
żeby starczyło na bilet do stolicy Rosji. Przy kasie okazało się,
ze nie mam wystarczającej ilości Rubli Białoruskich i musiałem
iść do kantoru jeszcze raz. Na szczęście pani w okienku okazała
się wyrozumiała i zatrzymała do mojego powrotu wydrukowany już
bilet. Brakowało niestety miejsc płackartnych na pociąg i dostępne
były tylko kupiejne. Cenowo są one o wiele droższe. Znalazło się
jednak miejsce siedzące. Po kilku godzinach czekania w czasie,
których uraczyłem się pierożkami z kapustą i piwem „Brestskoje”
mój pociąg wreszcie został podstawiony. Był to pociąg pospieszny
z Pragi, w którym znajdowały się bezpośrednie wagony z Brześcia
do Moskwy.
Bilet Terespol - Brest (Brześć)
Lokomotywa ChME3T-7094 (ЧМЭ3Т-7094) czyli "Czmucha", "Czmelak" produkcji czechosłowackiej - jedna z najczęściej spotykanych lokomotyw manewrowych w krajach byłego ZSRR.
Moskwa (Москва)
Po
kilkunastu godzinach jazdy w fotelu, w luźnym wagonie dotarłem w
końcu na stację Moskwa Białoruska (Белору́сский вокза́л). Po krótkiej
włóczędze po dworcu i jego okolicach zostawiłem bagaż w
przechowalni i dojechałem metrem na Dworzec Kijowski (Киевский вокзал). Odchodzą stąd pociągi do podmoskiewskiego portu lotniczego „Wnukowo”, skąd miałem odebrać swojego współtowarzysza podróży - Karola. Samolot z Berlina przyleciał o czasie i już wkrótce jechaliśmy "Ekspresem Vnukovo" z powrotem do centrum Moskwy. Opłata za przejazd była dość astronomiczna, gdyż wynosiła 250
Rubli Rosyjskich w jedną stronę, co równa się około 25 Złotym.
Nietrudno więc policzyć, że trasa na lotnisko i z powrotem
wyniosła mnie około 50 zł.
Natalia nie mogła nas przyjąć osobiście, więc poprosiła swoją koleżankę, Alionę o zaopiekowanie się nami. Mieliśmy kłopoty z dotarciem na miejsce spotkania tym bardziej, że wysłane smsy nie dochodziły. Po dotarciu na stację metra Sewastopolska długo szukaliśmy naszych nowych rosyjskich znajomych, aż w końcu spotkaliśmy się z Nimi przy jednym z wejść. Od razu uraczono nas piwem i czymś mocniejszym zgodnie z miejscowymi obyczajami :). Nasi gospodarze koniecznie chcieli zmierzyć się z nami, kto może więcej wypić. Ot, taki rosyjski zwyczaj zwłaszcza, gdy konkurentami są inni „bracia Słowianie”, czyli w tym wypadku my. Impreza na chwile przeniosła się na podwórko, gdzie spotkały nas mało przyjemne akcje ze strony tubylczej blokowej młodzieży w stylu, „po co tu przyjechaliście?”, „wracajcie do Polski” itp. Nie było to zbyt miłe więc postanowiliśmy się oddalić i wróciliśmy do naszych gospodarzy spać, gdyż pora była już późna.
Natalia nie mogła nas przyjąć osobiście, więc poprosiła swoją koleżankę, Alionę o zaopiekowanie się nami. Mieliśmy kłopoty z dotarciem na miejsce spotkania tym bardziej, że wysłane smsy nie dochodziły. Po dotarciu na stację metra Sewastopolska długo szukaliśmy naszych nowych rosyjskich znajomych, aż w końcu spotkaliśmy się z Nimi przy jednym z wejść. Od razu uraczono nas piwem i czymś mocniejszym zgodnie z miejscowymi obyczajami :). Nasi gospodarze koniecznie chcieli zmierzyć się z nami, kto może więcej wypić. Ot, taki rosyjski zwyczaj zwłaszcza, gdy konkurentami są inni „bracia Słowianie”, czyli w tym wypadku my. Impreza na chwile przeniosła się na podwórko, gdzie spotkały nas mało przyjemne akcje ze strony tubylczej blokowej młodzieży w stylu, „po co tu przyjechaliście?”, „wracajcie do Polski” itp. Nie było to zbyt miłe więc postanowiliśmy się oddalić i wróciliśmy do naszych gospodarzy spać, gdyż pora była już późna.
Moskwa Biełorusskaja (Москва Белорусская). Budynek dworca od strony peronów.
Na Dworzec Białoruski przyjeżdżają pociągi i wagony bezpośrednie z wielu miast Europy.
Wagony bezpośrednie Brest - Moskwa. Przyjechałem jednym z nich.
ChME3-3097 (ЧМЭ3-3097) podjeżdża pod skład, który właśnie przyjechał z Wilna by odprowadzić go na tory postojowe.
Dworzec Białoruski (Белору́сский вокза́л). Widok od strony ulicy Leningradskij Prospekt (Ленинградский Проспект)
Moskwa - wejściówka do metra.
Moskwa - wejściówka do metra. Rewers.
Moskwa. Dworzec Kijowski (Киевский Вокзал). Stąd odjeżdża większość pociągów na Ukrainę jak również w kierunku Słowacji, Węgier i Krajów Bałkańskich.
Plac Europy (Площадь Европы)Dworzec Kijowski ED4MK-0074 (ЭД4МК-0074) jako "Aeroport Ekspress" na lotnisko Wnukowo czeka na odjazd.
Blokowiska widziane z okna pociągu w drodze na lotnisko Wnukowo.
ED4MKMAZRO-004 (ЭД4МКМАЗРО-004) jako "Aeroport Ekspress" po przyjeździe z lotniska.
Bilet i reklama kolejowych połączeń lotniskowych w Moskwie.
Spacer
po największym mieście Europy
Następnego dnia wyruszyliśmy zwiedzać miasto rozpoczynając naszą wycieczkę od Placu Czerwonego (Красная площадь). Główne obiekty na placu i w jego otoczeniu to: sobór Wasyla Błogosławionego (храм Василия Блаженного), mury Kremla (Кремль) z basztami: Spaską (Спасская башня), Senacką (Сенатская башня) i Nikolską (Никольская башня), Mauzoleum Lenina (Мавзолей Ленина) (które akurat było nieczynne), GUM - Główny Dom Towarowy Moskwy (ГУМ - Главный Универмаг Москвы), Państwowe Muzeum Historyczne (Государственный исторический музей), Sobór Kazańskiej Ikony Matki Bożej w Moskwie (Собо́р Каза́нской ико́ны Бо́жией Ма́тери), Łobnoje Miesto (Лобное место), Grób Nieznanego Żołnierza z wiecznym ogniem (Могила Неизвестного Солдата). Po placu i w jego okolicach przechadzały się sobowtóry Lenina i Breżniewa, z którymi za opłatą można było sobie zrobić zdjęcie. Wędrówka ulicami Moskwy okazała się interesującym doświadczeniem, choć ze względu na brak czasu była jak dla mnie trochę jednak za krótka - nawet Arbat (Арбат) zwiedziliśmy dość pobieżnie. Oprócz wielu atrakcji turystycznych miasto ma bardzo dobrze rozbudowaną sieć metra, na temat którego napisano wiele publikacji i nakręcono wiele filmów. Niektóre stacje, zwłaszcza te na starszych liniach są bardzo „stylowo” przyozdobione żyrandolami i zdobionymi kolumnami. W mojej jednak opinii system informacji wizualnej jest mało klarowny i łatwo można zabłądzić błąkając się między różnymi wejściami, przejściami i schodami ruchomymi, co też nam się kilka razy zdarzyło.
Reasumując, stolica Rosji to bardzo interesujące miasto, lecz dosyć drogie, począwszy od transportu miejskiego a na artykułach w sklepach skończywszy. Cała aglomeracja moskiewska to olbrzymi moloch z mieszkańcami w sporej części napływowymi którzy
nastawieni są głównie na zarabianie pieniędzy. Spotkani
później Rosjanie, którzy nie byli mieszkańcami Moskwy
potwierdzili moje wrażenia. Z resztą napływ ludności i dorabianie się są charakterystycznymi elementami chyba każdej stolicy na świecie i w sumie nie ma w tym nic dziwnego. Moskwa na pewno jest
miastem dużych różnic społecznych, w którym olbrzymie luksusowe centra handlowe dla
kasty bogaczy kontrastują z bazarami gdzie spotkać można głównie
przybyszy z innych krajów byłego ZSRR a także handlujących emerytów. Z jednej strony wszechobecne wrażenie luksusu, z drugiej
rzuca się w oczy państwo policyjne, czyli wyrywkowe kontrole
milicyjne na ulicach. Dotyczą one zwłaszcza osób dziwnie lub
„niesłowiańsko” wyglądających.

Sobór Wasyla Błogosławionego na Placu Czerwonym.
Kreml. Spasskaja Basznia (Спасская Башния).
Plac Czerwony. GUM (Главный Универмаг) czyli Główny Dom Towarowy.
Mauzoleum Lenina. Niestety tego dnia nie było czynne.Wieczny ogień.
Pomnik Jurija Długorękiego - założyciela Moskwy.
Pomnik Aleksandra Puszkina.
Sztuka nowoczesna;)

Agencja TASS.
Pomnik Piotra Czajkowskiego.
Hotel "Moskwa"
"W.I.Lenin niejednokrotnie bywał w tym domu" :)
Kreml.
Rzeka Moskwa. Po lewej stronie Kreml.
Plac Błotny (Боло́тная пло́щадь). Rzeźby autorstwa Michaiła Szemjakina, symbolizujące niebezpieczeństwa czyhające na dzieci.

Nieodzowny punkt wizyty w Moskwie - metro. Na zdjęciu peron stacji Arbatskaja (Арбатская).